Pierwsze pokolenie, które po II Wojnie Światowej miało szansę stworzyć fortuny, odeszło. Dziś możemy sprawdzić i przekonać się na ile skutecznie zadbało ono o bezpieczeństwo swojego majątku oraz  finansową stabilność swoich najbliższych. 

Warto wskazać, że współcześnie dostępność wielu rynków finansowych pozwala na dywersyfikację, choć i dziś podejście do lokowania kapitału bywa różne. Niektórzy przedsiębiorcy chcą koniecznie trzymać kapitał w zasięgu wzroku (tj. w tych bankach 
z którymi mają bezpośredni kontakt, tj. w Polsce). Są jednak przedsiębiorcy, którzy kapitał chcą trzymać zdywersyfikowany, poza granicami Polski. Często jednak zaczynają oni od relacji z jedną instytucją finansową, czasem poprzestając na takim rozwiązaniu, co może okazać się zgubne. Ale o tym za chwilę. 

Spoglądając wstecz, do lat 30 – 50’tych XX w. pamiętajmy – wtedy nie było możliwości wyboru. Kapitał lokowany był w Szwajcarii, kraju który oferował polityczną neutralność, bezpieczeństwo i tajemnicę bankową.  To Szwajcaria była ostoją dla zmęczonego wojną świata finansów. Stanowiła wówczas swoisty „klub gentelmenów”. To tam lokowano majątki rodzinne mając nadzieje na ich nieśmiertelność i lojalność szwajcarskiego systemu bankowego.

Jak wygląda to dziś, w pierwszej połowie XXI w. ?

Nienaruszalne niegdyś pryncypia kapitalizmu ustępują dziś globalnej polityce fiskalnej, a szwajcarska niezawodność oddaje miejsca bezlitosnej biurokracji. Spod zdzieranej przez polików maski wyłania się niestety coraz śmielej patrząca nam prosto w oczy obłuda. Czy może za ostro….? Popatrzmy.

Jeszcze w latach 90’tych banki w Szwajcarii nie podpisywały umów z klientami. Nie było takiej potrzeby. Relacja opierała się na kilku stronnicowym wniosku o otwarcie rachunku bankowego podpisanym tylko przez właściciela środków. Założenie było takie, że w jego domu rodzinnym powinien być jedynie numer telefonu do osobistego bankiera. Nic więcej. No może adres banku. Cała wiedza o posiadanym majątku, w tym historia rachunku była zdeponowana w banku. 

Dla zobrazowania atmosfery swoistych relacji z bankiem przypomnijmy: przelew można było wykonać z dowolnego miejsca na świecie. Wystarczyło wysłać faks o treści: Natalio, przelej proszę 100.000 USD na ten numer rachunku. Ściskam i do zobaczenia. Podpis. Po takim faksie następował kontakt telefoniczny, w którym nie potwierdzano żadnych haseł, ani pinów, ale wymieniano się uprzejmościami o ostatnich rodzinnych wakacjach, a po nim wychodził przelew.

Na takiej samej zasadzie środki były przekazywane do rodzinnej fundacji, lub z rodzinnej fundacji na rachunek jednego z członków rodzinny – celem sprawowania dalszej opieki nad środkami rodzinnymi. Brak było zwyczaju zachowywania potwierdzeń przelewów, pokwitowań etc. One znajdowały się w banku.

Wiele takich relacji trwało latami i trwa do dzisiaj. Należy podkreślić, że były i są to głównie relacje personalne. Na poziomie instytucjonalnym jednak relacja ta sprawdza się tak długo jak długo obie strony są równorzędnymi partnerami. Z jednej strony bank, który chce pozyskać lub utrzymać pożądanego klienta. Z drugiej strony klient, który chce nawiązać lub utrzymać prestiżową relację z poważaną instytucją bankową.

Co się dzieje w sytuacji, gdy okaże się klient, po 50 latach współpracy nie ma już wiele do zaoferowania szacownej instytucji, bo jest dziś starszym, niedołężnym człowiekiem. Człowiekiem, który w wieku 30 lat osobiście znał właściciela banku (nazwisko właściciela do dziś widnieje nad głównym wejściem banku), przez całe życie lokował w nim cały swój majątek. A dziś, jako starszy Pan lub Pani, może zaoferować już tylko swoje oczekiwania ….

W jakich okolicznościach można spodziewać się, że bank stanie ramię w ramię ze swoim wieloletnim klientem, gdy ten wobec różnych rodzinnych i biznesowych zawirowań znajdzie się w potrzebie natychmiastowego dostępu do dokumentów lub środków zdeponowanych w skrytce lub na rachunku bankowym. …. w świecie gentelmanów rzecz jasna.

A w świecie realnym? Oczywiście nikt nie ma wątpliwości, że środki zdeponowane w banku należą do Pana lub Pani. Po prostu bank musi wykonać procedurę weryfikacji beneficjenta. Wyśle w tym przypadku swojego bankiera do Polski, aby ten mógł zweryfikować, czy ten Pan jest istotnie tym Panem. Po przejściu wszystkich formalności wykona stosowne instrukcje, ale tylko w sytuacji, gdy będzie miał 100% gwarancję, że nie zachodzą żadne wątpliwości, iż środki znajdujące się w banku należą się osobie, która o środki/dokumenty te się upomina. 

Co w sytuacji gdy zgodnie z zasadą że wszelkie dokumenty znajdują się w banku, również instrukcje związane z ich relokacją pomiędzy rachunkami poszczególnych członków rodziny znajdują się w tym banku właśnie i nie ma dziś do nich dostępu? A w skrytce bankowej tegoż samego banku znajduje się testament, do którego bank nie daje dostępu bo sprawdza czy potencjalnie uposażony ma rzeczywiście prawo tą skrytkę bankową otworzyć?  Uwaga. Bank nie będzie rozmawiał, z żadnymi osobami postronnymi (prawnikami, adwokatami, etc.). Bank będzie rozmawiał tylko i wyłącznie z potencjalnym beneficjentem środków, który będąc już mocno zaawansowany w latach, a też i zdrowiu nie potrafi zadbać o swój interes. To chyba najsilniejsza oręż banku. Tzw. poufność. Oręż, tym razem skierowana przeciwko klientowi, któremu poufność miała służyć. W takiej sytuacji służy ona z pewnością ochronie interesów banku. Bo jeśli bank nie zrobi nic, to nic nie będzie można mu zarzucić.  

A Pan, cóż.  Od dwóch lat z bankiem nie może się porozumieć. Bank od miesięcy oczekuje wyjaśnień i oświadczeń dlaczego Pan potrzebuje dokumentów i środków, a Pan dokumentów przedstawić nie może, bo ich nie posiada. 

Okazuje się, że można znaleźć się w sytuacji, gdy łatwiej jest sprzedać Kossaka lub rodzinne srebra, niż dostać się do własnych środków, bo te znajdują w banku. 

Wnioski są dwa. 

A. Ufamy szanowni Państwo tylko sobie i najbliższym. 

B. Dywersyfikacja i jeszcze raz dywersyfikacja dla wszystkich naszych aktywów (forma ich lokowania, miejsca ich lokowania). 

Czas pokaże co dalej. Jak poradzi sobie nasze pokolenie, korzystające z dostępnych dziś instrumentów kapitalizmu: kryptowalut, różnych instrumentów finansowych, itd., uwikłanych w siatkę ograniczeń przepisów fiskalnych?  Czy obsługujący nas prawnicy, doradcy, bankierzy sprostają wyzwaniom niezmiernie dynamicznych zmian w otaczającym nas świecie.